W ramach przemysłu spotkań organizowane są m.in. międzynarodowe kongresy, konferencje i inne spotkania stwarzające możliwość wymiany myśli i nawiązania współpracy pomiędzy różnymi podmiotami, w tym instytucjami, firmami czy uczelniami.
„Udział naukowców z całego świata w tych wydarzeniach pomaga zbudować relacje pomiędzy nauką i biznesem. Z punktu widzenia korporacji przemysł spotkań daje przestrzeń do tego, żebyśmy byli hubem albo europejskim, albo łączącym wschód i zachód, albo nawet ogólnoświatowym, w zależności od dziedziny, którą się zajmujemy” – tłumaczył dr hab. Krzysztof Celuch, pełnomocnik rektora ds. współpracy z otoczeniem biznesowym w Szkole Głównej Turystyki i Hotelarstwa w Warszawie.
Eksperci mówili także, że inwestowanie w przemysł spotkań pobudza infrastrukturę lokalną miast. Miasta takie jak Kraków, Katowice, Gdańsk, Warszawa, Poznań i Wrocław, które w Polsce postawiły na przemysł spotkań, zaczęły od budowania albo przebudowywania obiektów konferencyjnych. Dzięki temu zaczęły pojawiać się inwestycje i kapitał zagraniczny.
Dr hab. Krzysztof Celuch podkreślał też, że aby wydarzenie, kongres czy impreza sportowa mogły odbyć się w jakimś mieście, kluczowy jest dostęp do tego miasta, czyli transport i lotnisko. Kolejny ważny element to infrastruktura hotelowa. Ostatnim ważnym aspektem organizacji kongresu jest możliwość doświadczania regionu, czyli promowanie restauracji, kultury czy wydarzeń artystycznych.
„Te elementy są niezwykle ważne, szczególnie przy międzynarodowych spotkaniach, które są tymi najważniejszymi, promującymi Polskę na arenie międzynarodowej. Dlatego jest to bardzo interdyscyplinarna branża. Dzięki organizacji międzynarodowych kongresów także lokalne podatki rosną, a ogólnopolskie wpływy do gospodarki wzmacniają się” – dodał.
Badania wskazują, że miasta takie jak Wrocław, Katowice czy Kraków są w stanie wygenerować z przemysłu spotkań 0,5 mld złotych dla lokalnego, samorządowego budżetu.
Wskaźnik PKB dla przemysłu spotkań wynosił w 2015 roku 1 proc., w 2019 roku 1,5 proc, co przełożyło się na co najmniej 220 tys. osób zatrudnionych w samym przemyśle spotkań. Obecnie eksperci oceniają potencjał przemysłu spotkań na 3-4 proc. PKB, w zależności od wydarzeń, jakie brane są pod uwagę.
Pięć międzynarodowych stowarzyszeń działających w przemyśle spotkań ma swoje oddziały w Polsce. Dzięki temu można rozmawiać na temat jego przyszłości w naszym kraju.
W tej dziedzinie najważniejsza jest interakcja z drugim człowiekiem.
„Jedno spotkanie face to face to równowartość 50 maili. Takie spotkania generują nowe pomysły i wyzwania. Stwarzają także nowe warunki rozwoju. Umożliwiają także nawiązywanie przyjaźni, uwalniają emocje i budują doświadczenie” – tłumaczył dr hab. Krzysztof Celuch.
Jedną z przeszkód, która pojawia się przy przemyśle spotkań jest problem definicyjny.
„My nie jesteśmy turystyką. Jesteśmy zupełnie inną gałęzią gospodarki” – wyjaśniał dr hab. Krzysztof Celuch.
Pandemia spowodowała, że przemysł spotkań stał się jedną z najbardziej elastycznych branż, ponieważ potrafił dopasować się do zmiennych warunków. Ponadto pandemia bardzo mocno zintegrowała ludzi i pozwoliła zwrócić uwagę społeczeństwa na tę interdyscyplinarną branżę.
„Gdy myślimy o rozwoju przemysłu spotkań w Polsce, warto pamiętać, że stwarza on szanse na zbudowanie zupełnie nowego rodzaju przemysłu, którym możemy budować polską gospodarkę przyszłości” – mówiła Magdalena Kondas, redaktor naczelna MeetingPlanner.pl, przewodnicząca rady biznesu w Szkole Głównej Turystyki i Hotelarstwa Vistula.
„Przemysł spotkań zmienia świat, generuje biznes i definiuje wszystko to, co dzieje się dookoła interakcji między ludźmi. Międzynarodowo patrząc – to minimum 10 osób, cztery godziny i obiekt wynajęty, a patrząc biznesowo – to interakcje, ludzie, kontakty, dobra kawa i przyszłość” – podsumował dr hab. Krzysztof Celuch.
Źródło informacji: PAP MediaRoom
Treść pochodzi z serwisu: pap-mediaroom.pl